,,Miłość jest poszukiwaniem.’’
Anybody, wanna buy a heart? Anybody, wanna buy love?
Anybody, wanna
buy a heart? Anybody, wanna buy trust?
It's a heart
for sale who's buying? I don't care who's crying
It's trust for
sale who's buying? I don't care who's lying.
Nicki Minaj feat Meek Mill – Buy a Heart
JEDEN
ROK PÓŹNIEJ
Minęło trzysta osiemdziesiąt
osiem dni, jedenaście godzin i pięćdziesiąt osiem minut od kiedy ostatni raz ją
widziałem. Zrezygnowałem. Po raz pierwszy wszedłem do klubu, nie mając ochoty i
siły wyciągać wymiętolonego zdjęcia z kieszeni i pokazywać kolejnemu barmanowi,
pytać czy tutaj była. Za każdym razem nikt Jej nie widział, a ja za każdym
razem robiłem z siebie zdesperowanego idiotę. Rozsiadłem się na kanapie dla
vipów i zamoczyłem po raz trzysta osiemdziesiąty ósmy smutki w mocnym alkoholu,
aby przez chwilę nic nie czuć, nie tęsknić za Nią, nie wspominać Jej. Stało się
to moim codziennym rytuałem, który pozwalał mi przetrwać, bo to, że już dawno
zwariowałem nie ulegało żadnej wątpliwości. Byłem znudzony… Znudzony wszystkim,
co nie było Nią.
W Harvey’s Girls znajdowali
ukojenie wszyscy poszukujący ekskluzywnej, erotycznej rozrywki. Co noc, kwadrans
przed północą występowały tu piękne dziewczyny, które tańczyły burlesque.
Występ był drogi, a wszyscy goście przechodzili przez skrupulatną selekcję przed
wejściem. Wystrój wnętrza był wykwintny, skórzane kanapy pikowane srebrnymi guzikami, okrągłe stoły, nad barem żyrandole i jeden wielki, który oświetlał scenę i salę główną. Na ścianach zamiast farby cegła, albo tapeta, którą bardziej nazwałbym dywanem. Wzory były różne, ale kolorystycznie dominowała czerń, czerwień, biel i brąz.
- Drodzy państwo, zapraszamy na
wspaniałe show! – krzyknął mężczyzna do mikrofonu. Neonowe światła poruszały
się nad wypolerowaną sceną. Po całej sali rozległy się gromkie oklaski. Nastało
oczekiwanie. Ostry bas zaczął grać, światła rozchodziły się po scenie, później
w całym klubie zapadł mrok. Nagle światła ponownie się zapaliły, ukazując
dwanaście dziewczyn ubranych w seksowne stroje z czarnymi koronkowymi maskami
na twarzach. Przełknąłem gorzką ślinę i rzucałem swoje spojrzenie to na jedną,
to na drugą. Każda zajmowała swoje idealne miejsce. Zaczęły tańczyć, powoli,
niby od niechcenia pozbywając się swoich futer. Każda z nich wyglądała jak
milion dolarów. Każdą z dwudziestu czterech zgrabnych nóg wysmuklały bardzo
wysokie obcasy. Przylegające body schowane pod puszystym futrem idealnie
podkreślały ich kobiece kształty, na których widok śliniła się większość
mężczyzn. W kątach siedzieli tacy jak ja, bardziej powściągliwi, którzy po
prostu obserwowali. Nie brakowało też tych, którzy krzyczeli i wydawali z siebie
gwizdy i inne wrzaski podziwu. Gwiazdy wieczoru podeszły do metalowych rur
rozstawionych po scenie. Każdy ich ruch był idealnie zsynchronizowany. Ocierały
się o nie, trzymały je w objęciach niczym femme fatale, z skrytymi twarzami wydawały
się jeszcze bardziej niebezpieczne. Chwilami prawo grawitacji wydawało się ich
nie dotyczyć. Dwanaście rozchylonych, czerwonych ust zwilżonych wilgotnymi
językami, które pochodziły prosto z piekła rozkoszy. Ich gładka, jędrna skóra
zdawała się błyszczeć w świetle reflektorów. Dym ze sceny pod ich nogami,
rozpływał się po całym obszernym klubie. Wszystko po to, byś poczuł się
inaczej, byś miał wrażenie, że nic nie istnieje poza tu i teraz.
- Po cokolwiek przyszedłeś, nie
znajdziesz tutaj miłości. Wszystkie są zajęte. – zawiesił rękę na moich plecach
mężczyzna, który kilka minut wcześniej dosiadł się do mojego stolika. Wyglądał
na bardzo młodego biznesmena, albo po prostu miał dzianych rodziców.
Spiorunowałem go wzrokiem i wróciłem do roznegliżowanych dziewczyn. Po
skończonym występie, pijany już gaduła znowu pragnął się ze mną zaprzyjaźnić.
– Wiem, co może Cię pocieszyć! Tutaj można
kupić wszystko na jeden wieczór. Widzisz, to targowisko z przyjemnościami… Skuś
się, jedna noc, jedna przygoda, nakarm swoją duszę, przyjacielu! – bełkotał
uśmiechając się i oblizując usta. – To twój szczęśliwy dzień, postawię Ci
indywidualny występ. – sypnął pieniędzmi na stół.- Bierz to i naciesz się tą
chwilą! – kiwnął dłonią na ochroniarzy, którzy podeszli do stołu i zabrali pieniądze.-
Wybierzcie najlepszą, ten facet ma wyjść stąd szczęśliwy! – krzyknął, kiedy
odchodzili za kulisy. Było mi już to obojętne, ale skoro zapłacił stwierdziłem,
że i tak nie mam już nic do stracenia i żal byłoby nie skorzystać, kiedy on nie
bardzo może wstać z krzesła. Jeden z ochroniarzy spojrzał na mnie, prosząc bym
poszedł za nim. Siedząc w ciemnym pokoju pełnym luster, oświetlanym tylko przez
rzędy świec, przymknąłem oczy. Kiedy po kilku minutach poczułem, że nie jestem
już sam, otworzyłem je. Dziewczyna zaczęła zmysłowo tańczyć na rurze,
uwydatniała swoje kształty, krągłe pośladki i zgrabne uda. Profesjonalnie i
płynnie przechodziła z jednej figury do drugiej. Rura była jej partnerem,
należała do niej tak jak publiczność, którą wcześniej z koleżankami trzymała w
garści, oczarowywała i hipnotyzowała. Włosy zakrywały jej twarz, ale pozbyła
się już maski. Przestań Bieber, to znowu
nie Ona, znowu twoja wyobraźnia płata ci figle, albo dosypali ci coś ekstra do
kieliszka. – drwiłem z własnej naiwności w myślach. Przyjrzałem się jej
uważniej. Cholera, ale z przodu wygląda
zupełnie jak ona. – zaparłem się rękami skórzanej kanapy i zagryzłem
wargę podniecony, kiedy oparta o metalową rurę, rozszerzyła nogi. Miała ten sam
kolor oczu i włosów. Na chwilę pozostawiła ją by ściągnąć jedwabny, prosty
szlafrok i została w erotycznej bieliźnie. Nie,
to niemożliwe, żeby była w Los Angeles… po co miałaby tu być? Kręciła swoim
jędrnymi pośladkami, obchodząc dookoła ten zdradliwy pręt. Jej biust był
idealnie podkreślony, miałem wrażenie, że jest nieco większy niż ten, który
zapamiętałem. Patrzyłem na nią, kiedy kusiła mnie swoim tańcem. Przyciskałem pięść
do ust, usiłując powstrzymać się od śmiechu. I pomyśleć, że to ja uczyłem ją podstaw. Byłem naprawdę rozbawiony.
Uśmiechnęła się i puściła metalowy drąg. Podeszła do mnie, zagryzając wargę i
mrugając długimi rzęsami.
- Szukałem Cię i wreszcie Cię
znalazłem. Zawsze Cię znajdę. – powiedziałem, patrząc jej głęboko w oczy.
- Długo Ci to zajęło. –
pochyliła się ku mnie. Poczułem jej perfumy o słodkim zapachu mango, po czym
usiadła mi na kolanach. Zagryzłem wargę, gwałtownie zasysając powietrze, kiedy
jej usta zetknęły się z moją szyją. Zaplątałem swoje palce w jej miękkie, gęste
włosy. Czułem jak zadrżała pod wpływem mojego dotyku. Zbliżyłem usta do jej
pełnych warg, chcąc ją pocałować. Nagle odepchnęła mnie. Byłem zdezorientowany.
- Nie całuję klientów w usta. –
mruknęła stanowczo, pozostawiając na mojej twarzy swój ciepły oddech. Kiedy
miałem przypomnieć jej, jak bardzo intensywnie na nią działam, wsuwając palce
pod jej majtki, czułem jak cała się spięła. Uwolniła się z moich objęć jak
oparzona. Wstała z moich kolan, a ja wiedziałem już, że coś jest nie tak. – Bez
dotykania, skarbie. Łapki przy sobie, to nie burdel! – zabrała moją dłoń ze
swojego ciała. Nie wiem dlaczego, ale to pieszczotliwe słowo, brzmiało w jej
ustach sztucznie. Jakby mówiła je każdemu codziennie, a samo słowo nie miało
dla niej znaczenia. – Ja tańczę, ty patrzysz. Takie są zasady.
- O co ci chodzi? – spytałem,
marszcząc brwi i dotknąłem jej odkrytego biodra, małym palcem zaczepiając o jej
lewy pośladek.
- Obawiam się, że musimy
skończyć. – powiedziała tonem, nie znoszącym sprzeciwu i spojrzała na mnie z
pogardą.
- Ale…
- Proszę, zabierzcie tego Pana!-
krzyknęła i kiwnęła ręką w stronę ochroniarzy, stojących w korytarzu, którym tu
wszedłem.
- Rachelle?!- krzyknąłem
wściekły. Jak ona może odstawiać mi taki
numer? Z początku myślałem, że ucieszyła się, że mnie widzi. Tym razem to
ona wydawała się być zdezorientowana.
- Jaka Rachelle? – zapytała ze
złością , nie oczekując mojej odpowiedzi, odsłoniła kotarę i wyszła z
pomieszczenia. Dwóch mężczyzn wyprowadziło mnie z klubu, pomimo tego, że
zapewniałem ich, że jestem w stanie opuścić go sam. Potem przez długi czas rozmyślałem
nad tym, czy to rzeczywiście była ona. Może już naprawdę zwariowałem? Musiała
nią być. Nie pomyliłbym jej z nikim innym. Całowała jak Rachelle, miała te
same magnetyzujące oczy. Może chciała dać
mi nauczkę? Zasłużyłem na nią. To była jakaś pieprzona ironia losu. Podczas
gdy ja spędziłem pierwsze trzy miesiące w Nowym Yorku na szukaniu jej tak
naprawdę była wciąż blisko mnie, na wyciągnięcie ręki, tutaj w Los Angeles. Pomimo
tego, byłbym skończonym idiotą, gdyby nie postanowił, że wrócę tam jeszcze raz.
********
W hotelu w centrum Los Angeles spałem już od dłuższego czasu, albo raczej
usiłowałem spać, bo to przychodziło mi z trudem. Dzisiaj również, nie mogło być
inaczej. Zwykle mamrotałem do poduszki sam do siebie nieprzytomnie przez całą noc. Chciałbym, żeby to nie był kolejny głupi sen. Uszczypnąłem się, bo
podobno to pomaga. Jeśli boli, to powinienem nie spać. Zabolało, tak jak
powinno. Usiadłem na łóżku i trzymałem się za głowę. Nie mogłem się uspokoić.
Gdyby nie ochrona, stałbym przed klubem i czekał, aż skończy pracę. Tak dawno
jej nie widziałem… Zmieniła się. Była bardziej pełna życia, mniej zmartwiona.
Silniejsza. Oczywiście, przecież razem z
Mike’iem niszczyłeś ją. Miała rację, tak bardzo nie chciałem jej zranić, a
zrobiłem to najbrutalniej jak tylko było można. Obiecywałem, że nigdy jej nie
zostawię i jak zwykle nie potrafiłem tego dotrzymać. A co jeśli kogoś ma? Jesteś
głupi. Oczywiście, że kogoś ma. Jest seksowna, piękna i inteligentna. Kto by
się do niej nie dobrał? Do tego tańczy w klubie, gdzie roi się od facetów!
Dlaczego zawsze musi wybierać miejsca, w których łatwo narobić sobie kłopotów?
Niby ochrona w klubie zapewnia jej bezpieczeństwo, ale kto wie, czy po pracy
żaden psychol jej nie śledzi, zamierzając ją zgwałcić, zrobić krzywdę czy
porwać?! Taki psychol, jak ty? Nienawidzę tego, że ją zostawiłem. Ona była moja… Gdy pomyślałem o tym,
że ktoś inny niż ja mógłby kłaść na niej swoje łapy miałem ochotę tego kogoś
zabić. Cisnąłem szklankę w ścianę. Wódka rozpryskała się na całej jej długości,
ale nie zamierzałem tego sprzątać. Nagle telefon zawibrował w mojej kieszeni.
- Kochanie? Gdzie jesteś?
Martwię się. – usłyszałem rozemocjonowany głos Maddie, która płakała do
telefonu. Jesteś prawdziwym potworem…
-
Nieważne,
odezwę się później. – mruknąłem niemiłym tonem, gotowy rozłączyć połączenie.
- Justin, ale nie byłeś w domu
już tydzień, co noc gdzieś wychodzisz, co się dzieje? Proszę, nie traktuj mnie
w ten sposób, wiesz, że ja…
Nie odpowiedziałem jej,
skończyłem rozmowę, kasując wszystkie wiadomości jakie mi zostawiła, nawet nie
paląc się do ich przeczytania. Czy ona była
winna temu, że Rachelle mnie znienawidziła?
Nie, ale głupi przypadek spowodował, że to ona otworzyła drzwi. Rzuciłem
telefon na kanapę, wypuszczając gwałtownie powietrze z ust i zdecydowałem się
wziąć prysznic.
Tym razem przyszedłem godzinę
przed otwarciem klubu. Nie chcieli mnie wpuścić, byłem na ich czarnej liście. Po
krótkiej dyskusji miałem ochotę ich pobić, ale wiedziałem, że nie mogę. Gdyby
zabrała mnie policja, jeszcze bardziej skomplikowałbym sobie życie. Rozejrzałem
się dookoła i zakradłem się do tylnych drzwi, forsując kłódkę. Na szczęście
nikogo nie było na zapleczu. Za sceną w garderobie panował chaos. Ukrywałem się
przez chwilę, słysząc urywane krzyki, rozmowy i ogólnie wyczuwając w powietrzu napiętą
atmosferę przygotowań.
- Jenny?! Gdzie jesteś? Dianie
rozpruł się strój! Musisz pomóc! – usłyszałem krzyk jakieś kobiety. Wtedy po
raz kolejny ją zobaczyłem. Biegła ze strojami do garderoby, zawieszonymi na
ręce, ani przez chwilę nie tracąc równowagi w bardzo wysokich obcasach.
Schowałem się za ścianą, a kiedy chciała otworzyć drzwi szybko wykorzystałem
moment, ciągnąc ją w swoją stronę i zakrywając jej usta. Próbowała krzyczeć,
ale gdy mnie zobaczyła ucichła i szeroko otworzyła oczy wystraszona. Spojrzałem
na nią w dosyć sugestywny sposób, aby była cicho.
- Co ty tu znowu robisz?-
syknęła z nienawiścią, zakładając ręce na piersi, które podkreślał jej czarny,
bardzo przylegający golf bez rękawów.- Jak się tu dostałeś?
- Wejściem dla personelu.
Musimy pogadać.
_______________________________________
Siostra bliźniaczka, czy może Justin ma omamy?
Kolejny rozdział za tydzień,
Wiem, że króciutkie, ale jeszcze się rozkręcę. <3
Oglądaliście już zwiastun i bohaterów?
Zastanawiam się nad powrotem do mrocznych wspomnień,
co o tym sądzicie?
Zastanawiam się nad powrotem do mrocznych wspomnień,
co o tym sądzicie?
miazga! ♥ rób co chcesz. ważne żeby Tobie dobrze się pisało
OdpowiedzUsuń