sobota, 18 lutego 2017

ROZDZIAŁ 1




,,Miłość jest poszukiwaniem.’’



Anybody, wanna buy a heart? Anybody, wanna buy love?
Anybody, wanna buy a heart?  Anybody, wanna buy trust?
It's a heart for sale who's buying? I don't care who's crying
It's trust for sale who's buying? I don't care who's lying.

Nicki Minaj feat Meek Mill – Buy a Heart








JEDEN ROK PÓŹNIEJ


Minęło trzysta osiemdziesiąt osiem dni, jedenaście godzin i pięćdziesiąt osiem minut od kiedy ostatni raz ją widziałem. Zrezygnowałem. Po raz pierwszy wszedłem do klubu, nie mając ochoty i siły wyciągać wymiętolonego zdjęcia z kieszeni i pokazywać kolejnemu barmanowi, pytać czy tutaj była. Za każdym razem nikt Jej nie widział, a ja za każdym razem robiłem z siebie zdesperowanego idiotę. Rozsiadłem się na kanapie dla vipów i zamoczyłem po raz trzysta osiemdziesiąty ósmy smutki w mocnym alkoholu, aby przez chwilę nic nie czuć, nie tęsknić za Nią, nie wspominać Jej. Stało się to moim codziennym rytuałem, który pozwalał mi przetrwać, bo to, że już dawno zwariowałem nie ulegało żadnej wątpliwości. Byłem znudzony… Znudzony wszystkim, co nie było Nią.
W Harvey’s Girls znajdowali ukojenie wszyscy poszukujący ekskluzywnej, erotycznej rozrywki. Co noc, kwadrans przed północą występowały tu piękne dziewczyny, które tańczyły burlesque. Występ był drogi, a wszyscy goście przechodzili przez skrupulatną selekcję przed wejściem. Wystrój wnętrza był wykwintny, skórzane kanapy pikowane srebrnymi guzikami, okrągłe stoły, nad barem żyrandole i jeden wielki, który oświetlał scenę i salę główną. Na ścianach zamiast farby cegła, albo tapeta, którą bardziej nazwałbym dywanem. Wzory były różne, ale kolorystycznie dominowała czerń, czerwień, biel i brąz. 
- Drodzy państwo, zapraszamy na wspaniałe show! – krzyknął mężczyzna do mikrofonu. Neonowe światła poruszały się nad wypolerowaną sceną. Po całej sali rozległy się gromkie oklaski. Nastało oczekiwanie. Ostry bas zaczął grać, światła rozchodziły się po scenie, później w całym klubie zapadł mrok. Nagle światła ponownie się zapaliły, ukazując dwanaście dziewczyn ubranych w seksowne stroje z czarnymi koronkowymi maskami na twarzach. Przełknąłem gorzką ślinę i rzucałem swoje spojrzenie to na jedną, to na drugą. Każda zajmowała swoje idealne miejsce. Zaczęły tańczyć, powoli, niby od niechcenia pozbywając się swoich futer. Każda z nich wyglądała jak milion dolarów. Każdą z dwudziestu czterech zgrabnych nóg wysmuklały bardzo wysokie obcasy. Przylegające body schowane pod puszystym futrem idealnie podkreślały ich kobiece kształty, na których widok śliniła się większość mężczyzn. W kątach siedzieli tacy jak ja, bardziej powściągliwi, którzy po prostu obserwowali. Nie brakowało też tych, którzy krzyczeli i wydawali z siebie gwizdy i inne wrzaski podziwu. Gwiazdy wieczoru podeszły do metalowych rur rozstawionych po scenie. Każdy ich ruch był idealnie zsynchronizowany. Ocierały się o nie, trzymały je w objęciach niczym femme fatale, z skrytymi twarzami wydawały się jeszcze bardziej niebezpieczne. Chwilami prawo grawitacji wydawało się ich nie dotyczyć. Dwanaście rozchylonych, czerwonych ust zwilżonych wilgotnymi językami, które pochodziły prosto z piekła rozkoszy. Ich gładka, jędrna skóra zdawała się błyszczeć w świetle reflektorów. Dym ze sceny pod ich nogami, rozpływał się po całym obszernym klubie. Wszystko po to, byś poczuł się inaczej, byś miał wrażenie, że nic nie istnieje poza tu i teraz.
- Po cokolwiek przyszedłeś, nie znajdziesz tutaj miłości. Wszystkie są zajęte. – zawiesił rękę na moich plecach mężczyzna, który kilka minut wcześniej dosiadł się do mojego stolika. Wyglądał na bardzo młodego biznesmena, albo po prostu miał dzianych rodziców. Spiorunowałem go wzrokiem i wróciłem do roznegliżowanych dziewczyn. Po skończonym występie, pijany już gaduła znowu pragnął się ze mną zaprzyjaźnić.
 – Wiem, co może Cię pocieszyć! Tutaj można kupić wszystko na jeden wieczór. Widzisz, to targowisko z przyjemnościami… Skuś się, jedna noc, jedna przygoda, nakarm swoją duszę, przyjacielu! – bełkotał uśmiechając się i oblizując usta. – To twój szczęśliwy dzień, postawię Ci indywidualny występ. – sypnął pieniędzmi na stół.- Bierz to i naciesz się tą chwilą! – kiwnął dłonią na ochroniarzy, którzy podeszli do stołu i zabrali pieniądze.- Wybierzcie najlepszą, ten facet ma wyjść stąd szczęśliwy! – krzyknął, kiedy odchodzili za kulisy. Było mi już to obojętne, ale skoro zapłacił stwierdziłem, że i tak nie mam już nic do stracenia i żal byłoby nie skorzystać, kiedy on nie bardzo może wstać z krzesła. Jeden z ochroniarzy spojrzał na mnie, prosząc bym poszedł za nim. Siedząc w ciemnym pokoju pełnym luster, oświetlanym tylko przez rzędy świec, przymknąłem oczy. Kiedy po kilku minutach poczułem, że nie jestem już sam, otworzyłem je. Dziewczyna zaczęła zmysłowo tańczyć na rurze, uwydatniała swoje kształty, krągłe pośladki i zgrabne uda. Profesjonalnie i płynnie przechodziła z jednej figury do drugiej. Rura była jej partnerem, należała do niej tak jak publiczność, którą wcześniej z koleżankami trzymała w garści, oczarowywała i hipnotyzowała. Włosy zakrywały jej twarz, ale pozbyła się już maski. Przestań Bieber, to znowu nie Ona, znowu twoja wyobraźnia płata ci figle, albo dosypali ci coś ekstra do kieliszka. – drwiłem z własnej naiwności w myślach. Przyjrzałem się jej uważniej. Cholera, ale z przodu wygląda zupełnie jak ona. – zaparłem się rękami skórzanej kanapy i zagryzłem wargę podniecony, kiedy oparta o metalową rurę, rozszerzyła nogi. Miała ten sam kolor oczu i włosów. Na chwilę pozostawiła ją by ściągnąć jedwabny, prosty szlafrok i została w erotycznej bieliźnie. Nie, to niemożliwe, żeby była w Los Angeles… po co miałaby tu być? Kręciła swoim jędrnymi pośladkami, obchodząc dookoła ten zdradliwy pręt. Jej biust był idealnie podkreślony, miałem wrażenie, że jest nieco większy niż ten, który zapamiętałem. Patrzyłem na nią, kiedy kusiła mnie swoim tańcem. Przyciskałem pięść do ust, usiłując powstrzymać się od śmiechu. I pomyśleć, że to ja uczyłem ją podstaw. Byłem naprawdę rozbawiony. Uśmiechnęła się i puściła metalowy drąg. Podeszła do mnie, zagryzając wargę i mrugając długimi rzęsami.
- Szukałem Cię i wreszcie Cię znalazłem. Zawsze Cię znajdę. – powiedziałem, patrząc jej głęboko w oczy.
- Długo Ci to zajęło. – pochyliła się ku mnie. Poczułem jej perfumy o słodkim zapachu mango, po czym usiadła mi na kolanach. Zagryzłem wargę, gwałtownie zasysając powietrze, kiedy jej usta zetknęły się z moją szyją. Zaplątałem swoje palce w jej miękkie, gęste włosy. Czułem jak zadrżała pod wpływem mojego dotyku. Zbliżyłem usta do jej pełnych warg, chcąc ją pocałować. Nagle odepchnęła mnie. Byłem zdezorientowany.
- Nie całuję klientów w usta. – mruknęła stanowczo, pozostawiając na mojej twarzy swój ciepły oddech. Kiedy miałem przypomnieć jej, jak bardzo intensywnie na nią działam, wsuwając palce pod jej majtki, czułem jak cała się spięła. Uwolniła się z moich objęć jak oparzona. Wstała z moich kolan, a ja wiedziałem już, że coś jest nie tak. – Bez dotykania, skarbie. Łapki przy sobie, to nie burdel! – zabrała moją dłoń ze swojego ciała. Nie wiem dlaczego, ale to pieszczotliwe słowo, brzmiało w jej ustach sztucznie. Jakby mówiła je każdemu codziennie, a samo słowo nie miało dla niej znaczenia. – Ja tańczę, ty patrzysz. Takie są zasady.
- O co ci chodzi? – spytałem, marszcząc brwi i dotknąłem jej odkrytego biodra, małym palcem zaczepiając o jej lewy pośladek.
- Obawiam się, że musimy skończyć. – powiedziała tonem, nie znoszącym sprzeciwu i spojrzała na mnie z pogardą.
- Ale…
- Proszę, zabierzcie tego Pana!- krzyknęła i kiwnęła ręką w stronę ochroniarzy, stojących w korytarzu, którym tu wszedłem.
- Rachelle?!- krzyknąłem wściekły. Jak ona może odstawiać mi taki numer? Z początku myślałem, że ucieszyła się, że mnie widzi. Tym razem to ona wydawała się być zdezorientowana.
- Jaka Rachelle? – zapytała ze złością , nie oczekując mojej odpowiedzi, odsłoniła kotarę i wyszła z pomieszczenia. Dwóch mężczyzn wyprowadziło mnie z klubu, pomimo tego, że zapewniałem ich, że jestem w stanie opuścić go sam. Potem przez długi czas rozmyślałem nad tym, czy to rzeczywiście była ona. Może już naprawdę zwariowałem?  Musiała nią być. Nie pomyliłbym jej z nikim innym. Całowała jak Rachelle, miała te same magnetyzujące oczy. Może chciała dać mi nauczkę? Zasłużyłem na nią. To była jakaś pieprzona ironia losu. Podczas gdy ja spędziłem pierwsze trzy miesiące w Nowym Yorku na szukaniu jej tak naprawdę była wciąż blisko mnie, na wyciągnięcie ręki, tutaj w Los Angeles. Pomimo tego, byłbym skończonym idiotą, gdyby nie postanowił, że wrócę tam jeszcze raz.


********


W hotelu w centrum Los Angeles  spałem już od dłuższego czasu, albo raczej usiłowałem spać, bo to przychodziło mi z trudem. Dzisiaj również, nie mogło być inaczej. Zwykle mamrotałem do poduszki sam do siebie nieprzytomnie przez całą noc. Chciałbym, żeby to nie był kolejny głupi sen. Uszczypnąłem się, bo podobno to pomaga. Jeśli boli, to powinienem nie spać. Zabolało, tak jak powinno. Usiadłem na łóżku i trzymałem się za głowę. Nie mogłem się uspokoić. Gdyby nie ochrona, stałbym przed klubem i czekał, aż skończy pracę. Tak dawno jej nie widziałem… Zmieniła się. Była bardziej pełna życia, mniej zmartwiona. Silniejsza. Oczywiście, przecież razem z Mike’iem niszczyłeś ją. Miała rację, tak bardzo nie chciałem jej zranić, a zrobiłem to najbrutalniej jak tylko było można. Obiecywałem, że nigdy jej nie zostawię i jak zwykle nie potrafiłem tego dotrzymać. A co jeśli kogoś ma? Jesteś głupi. Oczywiście, że kogoś ma. Jest seksowna, piękna i inteligentna. Kto by się do niej nie dobrał? Do tego tańczy w klubie, gdzie roi się od facetów! Dlaczego zawsze musi wybierać miejsca, w których łatwo narobić sobie kłopotów? Niby ochrona w klubie zapewnia jej bezpieczeństwo, ale kto wie, czy po pracy żaden psychol jej nie śledzi, zamierzając ją zgwałcić, zrobić krzywdę czy porwać?! Taki psychol, jak ty?  Nienawidzę tego, że ją zostawiłem. Ona była moja… Gdy pomyślałem o tym, że ktoś inny niż ja mógłby kłaść na niej swoje łapy miałem ochotę tego kogoś zabić. Cisnąłem szklankę w ścianę. Wódka rozpryskała się na całej jej długości, ale nie zamierzałem tego sprzątać. Nagle telefon zawibrował w mojej kieszeni.
- Kochanie? Gdzie jesteś? Martwię się. – usłyszałem rozemocjonowany głos Maddie, która płakała do telefonu. Jesteś prawdziwym potworem…
- Nieważne, odezwę się później. – mruknąłem niemiłym tonem, gotowy rozłączyć połączenie.
- Justin, ale nie byłeś w domu już tydzień, co noc gdzieś wychodzisz, co się dzieje? Proszę, nie traktuj mnie w ten sposób, wiesz, że ja…
Nie odpowiedziałem jej, skończyłem rozmowę, kasując wszystkie wiadomości jakie mi zostawiła, nawet nie paląc się do ich przeczytania. Czy ona była winna temu, że Rachelle mnie znienawidziła?  Nie, ale głupi przypadek spowodował, że to ona otworzyła drzwi. Rzuciłem telefon na kanapę, wypuszczając gwałtownie powietrze z ust i zdecydowałem się wziąć prysznic.
Tym razem przyszedłem godzinę przed otwarciem klubu. Nie chcieli mnie wpuścić, byłem na ich czarnej liście. Po krótkiej dyskusji miałem ochotę ich pobić, ale wiedziałem, że nie mogę. Gdyby zabrała mnie policja, jeszcze bardziej skomplikowałbym sobie życie. Rozejrzałem się dookoła i zakradłem się do tylnych drzwi, forsując kłódkę. Na szczęście nikogo nie było na zapleczu. Za sceną w garderobie panował chaos. Ukrywałem się przez chwilę, słysząc urywane krzyki, rozmowy i ogólnie wyczuwając w powietrzu napiętą atmosferę przygotowań.
- Jenny?! Gdzie jesteś? Dianie rozpruł się strój! Musisz pomóc! – usłyszałem krzyk jakieś kobiety. Wtedy po raz kolejny ją zobaczyłem. Biegła ze strojami do garderoby, zawieszonymi na ręce, ani przez chwilę nie tracąc równowagi w bardzo wysokich obcasach. Schowałem się za ścianą, a kiedy chciała otworzyć drzwi szybko wykorzystałem moment, ciągnąc ją w swoją stronę i zakrywając jej usta. Próbowała krzyczeć, ale gdy mnie zobaczyła ucichła i szeroko otworzyła oczy wystraszona. Spojrzałem na nią w dosyć sugestywny sposób, aby była cicho.
- Co ty tu znowu robisz?- syknęła z nienawiścią, zakładając ręce na piersi, które podkreślał jej czarny, bardzo przylegający golf bez rękawów.- Jak się tu dostałeś?
- Wejściem dla personelu. Musimy pogadać. 




_______________________________________

Siostra bliźniaczka, czy może Justin ma omamy?
Kolejny rozdział za tydzień,
Wiem, że króciutkie, ale jeszcze się rozkręcę. <3
Oglądaliście już zwiastun i bohaterów?
Zastanawiam się nad powrotem do mrocznych wspomnień,
co o tym sądzicie?









1 komentarz:

  1. miazga! ♥ rób co chcesz. ważne żeby Tobie dobrze się pisało

    OdpowiedzUsuń